Upadłe Anioły. Misja

Upadłe Anioły. Misja - J.R Ward Zacznę od BŁĘDÓW!!! Tyle kasy za książkę i czytam ją z licznymi literówkami, pomylonymi imionami. No szlag mnie po prostu trafia! Nie wiem, naprawdę nie wiem, za co płacą osobom z działu korekt. Jeśli widzę takie błędy w książce na parę groszy - potrafię wybaczyć. Ale nie przy tej cenie. A co do książki: Nie porwała mnie co prawda w takim stopniu, jak Bractwo, ale uznaję ją za bardzo ciekawą. Początkowo nużyła mnie strasznie. Dopiero po setnej stronie udało mi się w nią wciągnąć. A im dalej, tym było coraz lepiej. Nie do końca wiadome, kto jest kim. Kto jest człowiekiem, kto aniołem, a kto demonem. Choć od samego początku stawiałam na pewną kobietę krzyżyk - czułam całą sobą, że nie jest dobrą duszą. No cóż, pewnie jeszcze przez kolejne sześć tomów dane mi będzie o jej występkach czytać. Trochę seksu, trochę zabójstw, gdzieś liźnięty wątek romantyczny i z psychicznym kochankiem w tle. Nie jest to, niestety, pozycja, za którą szalałabym tak, jak za prawie każdą częścią Bractwa. Niestety. Spodziewałam się czegoś więcej... właśnie - czegoś mocniejszego, co nie pozwoli mi się od niej oderwać na całą noc.