Nie wiem, co mam o tym sądzić... miała być nasza polska Briggs... magia reklamy? Pani Patricia przynajmniej trzymała się pewnych ram gatunkowych. I znów czytając serię o Dorze mam przedziwne uczucie, że Pani Aneta uwielbia L. Hamilton i serię o A. Blake. Gdy Pani Hamilton zaczęła się wypalać z pomysłami, a zaczęła tworzyć już jedynie orgie, mieszała gatunki... i dzięki temu ze jakże cudownej Anity zrobiła sukkuba, zmienną itd. Anita chłonęła inne gatunki niczym gąbka. Czy Dora także musi iść tym śladem? Jestem w połowie i już chcę potrząsnąć autorką. Dlaczego to zrobiła?? Odkrywanie, że jest spokrewniona dziada pradziada z różnymi gatunkami, które nagle teraz wszystkie ożywają, bo jest wojna? Za dużo i za szybko... Hamilton przynajmniej rozbiła to na parę książek... Jadowska zawarła to w paru rozdziałach. Za dużo. I jak dla mnie, nie jest to pozytywny zabieg. Czytam jednak, bo jestem ciekawa, co będzie dalej. Oby nie przedobrzyć, Pani Aneto. Ale trzeba pochwalić - końcówka zaskakująca i łezkę także uroniłam. I choć książka ma wiele niedociągnięć - sięgnę po tom trzeci.